To miał być zwykły sezon. Miejsce bliżej środka tabeli, awans do play-off i zakończenie rozgrywek po pierwszej rundzie. Tak przynajmniej widzieli to eksperci i bukmacherzy, którzy przed sezonem 2022/23 nie dawali większych szans ekipie Kinga na jakąkolwiek zdobycz medalową. Całe szczęście szczecińscy koszykarze albo nie wiedzieli o tych ustaleniach, albo postanowili je zignorować.
Wilki
Morskie zaliczyły swój najlepszy sezon regularny w historii. 22 zwycięstwa, 52
punkty i drugie miejsce w tabeli. Jeśli dodać do tego nagrody indywidualne dla
Andy’ego Mazurczaka i trenera Arkadiusza Miłoszewskiego to rysował się obraz
drużyny, która mogła dokonać czegoś wielkiego.
Źródło:
https://plk.pl/tabele.html
King w pierwszej rundzie play-off trafił na Anwil Włocławek i nastroje wśród kibiców… znacznie się pogorszyły. Ekipa z Mazowsza dopiero co wygrała europejski puchar FIBA i zaliczyła znakomitą końcówkę ligi. Szczecinianie nie byli faworytami tej potyczki, zwłaszcza, że Wilki Morskie poległy w fazie pucharowej rozgrywek ENBL i w Pucharze Polski. Pierwszy mecz padł jednak łupem Kinga, w drugim lepsi byli goście (zwycięstwo zapewnił im rzut na 0,9 sekundy przed końcem meczu). Gra na wyjeździe również zakończyła się remisem i po czterech meczach było 2:2. O wszystkim miało zadecydować piąte spotkanie. Do Szczecina na to starcie dotarło sporo kibiców z Włocławka, którzy zamierzali wspierać drużynę w walce o półfinał. Tak się jednak złożyło, że koszykarze Kinga nie mieli w planach porażki i zdeklasowali ekipę przyjezdnych (Anwil w pierwszej połowie rzucił zaledwie 19 punktów).
Zwycięstwo
w ćwierćfinale było ogromnym sukcesem szczecinian, ponieważ pierwszy raz w
historii znaleźli się w strefie medalowej. Tam czekała już na nich BM Stal
Ostrów Wielkopolski, czyli….kolejny zdobywca europejskiego trofeum (tym razem
ligi ENBL, tej samej, w której King odpadł w półfinale). W pierwszej potyczce w
Netto Arenie goście na początku czwartej kwarty prowadzili 11 punktami i
kontrolowali mecz. Wtedy do głosu doszli zawodnicy Kinga. Dominacja w obronie i
ataku sprawiły, że to szczecinianie cieszyli się ze zwycięstwa. W drugim meczu
Stal prowadziła po pierwszej kwarcie 26:12, ale po kolejnych 10 minutach
zmarnowała niemal całą przewagę. Wilki ponownie zagrały znakomitą końcówkę
meczu i w rywalizacji do trzech zwycięstw było 2:0. Jak się okazało zawodnicy
obu drużyn do Grodu Gryfa już nie wrócili. Porażka i zwycięstwo Kinga na
wyjeździe sprawiły, że półfinał zakończył się wynikiem 3:1. Szczecin miał swój
pierwszy medal w historii, ale głód wygrywania nie był jeszcze zaspokojony.
Według
ekspertów piękny sen Kinga miał się szybko skończyć, a finałowy rywal, Śląsk
Wrocław miał być przeszkodą nie do przeskoczenia (to w końcu mistrz Polski 2022
i zwycięzca sezonu regularnego). Rywalizacja finałowa rozpoczynała się we
Wrocławiu i szczecinianie mieli z niej wrócić z bagażem dwóch porażek.
Tymczasem hasło „mamy wilczy apetyt” pokazało swoją moc na parkiecie Hali
Stulecia.
W pierwszym spotkaniu gra była wyrównana z wyjątkiem, jak się potem okazało, kluczowej drugiej kwarty. Szczecinianie wygrali ją w stosunku 29:15 i nie oddali już prowadzania.
WKS
Śląsk Wrocław - King Szczecin 78:89 (19:16, 15:29, 28:28, 16:16)
WKS
Śląsk: Justin Bibbs 19, Jeremiah Martin 16, Łukasz Kolenda 12, Jakub Nizioł 9,
Ivan Ramljak 6, Artsiom Parakhouski 6, Aleksander Dziewa 5, Donovan Mitchell 3,
Daniel Gołębiowski 2, Vasa Pusicia 0.
King:
Tony Meier 24, George Alexander Hamilton III 16, Bryce Brown 13, Kacper
Borowski 10, Andrzej Mazurczak 9, Zac Cuthbertson 9, Phul Fayne 6, Mateusz
Kostrzewski 2, Filip Matczak 0, Maciej Żmudzki 0.
Stan
serii: 1-0 dla Kinga
W drugim meczu Śląsk miał wyciągnąć wnioski i wrócić do rywalizacji, ale wrocławianie przespali całkowicie początek meczu i przegrywali 1:16. King dzielił i rządził, a Brown i Cuthbertson byli nie do zatrzymania. Szczecinianie nieco przysnęli w drugiej kwarcie, ale trzecia i czwarta były wręcz koncertowe. Ostateczne zwycięstwo 27 punktami i prowadzenie 2:0 sprawiły, że wszyscy już wiedzieli, że z Wilkami Morskimi trzeba się liczyć.
WKS
Śląsk Wrocław - King Szczecin 65:92 (14:27, 22:12, 15:27, 14:26)
Śląsk:
Jeremiah Martin 16, Aleksander Dziewa 11, Justin Bibbs 9, Vasa Pusica 8, Jakub
Nizioł 7, Ivan Ramljak 7, Szymon Tomczak 5, Artsiom Parakhouski, Łukasz Kolenda
0, DJ Mitchell 0.
King:
Zac Cuthbertson 24, Bryce Brown 21, Alex Hamilton 11, Phil Fayne 8, Tony Meier
8, Filip Matczak 6, Andrzej Mazurczak 6, Konrad Szymański 4, Kacper Borowski 2,
Mateusz Kostrzewski 2, Konrad Rosiński 0, Maciej Żmudzki 0.
Stan
serii: 2-0 dla Kinga
Rywalizacja
przeniosła się do Szczecina i kibice w Netto Arenie pierwszy raz w historii
mogli obserwować na żywo zmagania o mistrzostwo Polski. Od początku meczu widać
było, że tym razem King jest faworytem. Szczecinianie ponownie grali
bardzo dobrze w obronie i ataku i na przerwę schodzili z prowadzeniem 44:35.
Przy głośnym dopingu wszystkich kibiców, którzy szczelnie wypełnili halę,
szczecinianie jeszcze powiększyli przewagę i ostatecznie wygrali 23 punktami.
To był pogrom, a Śląsk najchętniej wróciłby już do domu. W końcówce meczu miało
jednak miejsce zdarzenie, które zmieniło przebieg rywalizacji w finale.
Kontuzji nabawił się Bryce Brown, kluczowy graczy Kinga i Wilki
straciły jedno ze swoich najważniejszych ogniw.
King Szczecin - WKS Śląsk Wrocław 90:67 (24:18, 20:12, 16:17, 30:20)
King:
Bryce Brown 20, Zac Cuthbertson 16, Phil Fayne 15, Alex Hamilton 13, Tony Meier
12, Kacper Borowski 8, Andrzej Mazurczak 2, Filip Matczak 2, Konrad Rosiński 2,
Maciej Żmudzki 0, Mateusz Kostrzewski 0, Konrad Szymański 0.
Śląsk:
Artsiom Parakhouski 13, Justin Bibbs 13, Jeremiah Martin 12, Vasa Pusica 10,
Jakub Nizioł 9, Szymon Tomczak 4, Aleksander Dziewa 3, Ivan Ramljak 2, Daniel
Gołębiowski 1, Łukasz Kolenda 0, D.J. Mitchell 0, Jakub Karolak 0.
Stan
serii: 3-0 dla Kinga
Czwarty
mecz miał zakończyć serię, ale Śląsk pokazał, że nie znalazł się w finale przez
przypadek. Na początku meczu King grał inaczej niż w trzech poprzednich
starciach. Problemy w obronie i słaba skuteczność w ataku poskutkowały
prowadzeniem gości 22:29. W drugiej kwarcie wypadł drugi z liderów Kinga. Cuthbertson
został odesłany do szatni za dwa niesportowe faule. Szczecinianie dali radę się
zmobilizować i pomimo przeciwności odrobili straty i wyszli na niewielkie
prowadzenie. W tym momencie Wilki były mistrzami Polski. Trzecia kwarta nie
przebiegła jednak pomyślnie dla Kinga (delikatnie mówiąc). Zaledwie 4 rzucone
punkty przy 24 straconych oddaliły marzenia o złotym medalu. Nawet wpuszczenie
na boisko kontuzjowanego Browna nic nie dało, chociaż gra Wilków wyraźnie się
poprawiła. W czwartej kwarcie zabrakło już czasu na odrobienie strat i
rywalizacja ponownie przeniosła się do Wrocławia.
King Szczecin - WKS Śląsk Wrocław 75:85 (22:29, 26:17, 4:24, 23:15)
King:
Tony Meier 15, Alex Hamilton 14, Kacper Borowski 10, Andrzej Mazurczak 9, Filip
Matczak 9, Mateusz Kostrzewski 5, Bryce Brown 5, Phil Fayne 4, Zac Cuthbertson
4, Maciej Żmudzki 0.
WKS
Śląsk: Jeremiah Martin 33, Justin Bibbs 12, Jakub Nizioł 11, Daniel Gołębiowski
7, Aleksander Dziewa 6, Vasa Pusicia 5, Ivan Ramljak 4, Donovan Mitchell 3,
Artsiom Parakhouski 2, Szymon tomczak 2, Aleksander Wiśniewski 0.
Stan
serii: 3-1 dla Kinga
Przed
piątym starciem Śląsk uwierzył, że jeszcze nie wszystko stracone, a King jechał
na mecz wyjazdowy z wiarą w sukces i w pełnym składzie. Pomimo potknięcia to
dalej szczecinianie byli bliżej zdobycia tytułu. Mecz był bardzo wyrównany, obie
drużyny bały się otworzyć, ale dzięki rzutowi Browna to King schodził na
przerwę z sześciopunktową przewagą. Ponownie to szczecinianie byli wirtualnym
mistrzem Polski. Jednak tak jak w Szczecinie o wszystkim zadecydowała słaba
trzecia kwarta. Śląsk odrobił starty z nawiązką i powiększył przewagę w
ostatniej części meczu. 82:70 i margines błędu dla Wilków był coraz mniejszy.
WKS
Śląsk Wrocław - King Szczecin 82:70 (14:15, 15:20, 24:12, 29:23)
WKS
Śląsk: Jeremiah Martin 29, Jakub Karolak 22, Aleksander Dziewa 14, Donovan
Mitchell 7, Ivan Ramljak 5, Artsiom Parakhouski 3, Jakub Nizioł 2, Daniel
Gołębiowski 0, Aleksander Wiśniewski 0, Michał Mindowicz 0.
King:
George Alexander Hamilton III 15, Zac Cuthbertson 15, Bryce Brown 14, Phil
Fayne 12, Andrzej Mazurczak 7, Filip Matczak 4, Tony Meier 3, Kacper Borowski
0, Mateusz Kostrzewski 0, Maciej Żmudzki 0.
Stan
serii: 3-2 dla Kinga
Bilety
na szóste spotkanie w Szczecinie rozeszły się w kilka godzin. Przed meczem na
trybunach można było jednak zauważyć mniejsze poruszenie niż wcześniej. Wszyscy
wiedzieli, że jest to raczej ostatnia szansa na zdobycie złota. Kiedy piłka
poszła w ruch Netto Arena niosła koszykarzy Kinga. Kibice co chwilę wstawali z
miejsc, krzyczeli i celebrowali każdy punkt i udaną akcję. Ekipa Wilków
odwdzięczała się dobrą grą, dokładnie taką jaką można było obserwować w trzech
pierwszych meczach. Po pierwszej kwarcie szczecinianie skromnie prowadzili
czterema punktami, po drugiej przewaga urosła do 12 oczek. Po raz trzeci po pierwszej
połowie King był mistrzem Polski. Kibice w napięciu oczekiwali na trzecią kwartę,
która pogrzebała szanse szczecinian w ostatnich dwóch meczach. Tym razem gracze
Wilków wyszli w pełni skupieni i nie pozwolili Śląskowi odrobić strat. Ostatnie
10 minut były najpiękniejszą kwartą w historii Kinga i szczecińskiej koszykówki.
Bardzo dobra gra, celne rzuty, ważne przechwyty i na trybunach zaczęło nieść
się „mamy to!”. Po końcowej syrenie stało się jasne, że szczecinianie przeszli
do historii. Nowi bohaterowie miasta wpadali sobie w ramiona i sami nie mogli
uwierzyć jak duży odnieśli sukces. MVP finałów został w pełni zasłużenie Bryce
Brown, który razem z kibicami i kolegami z drużyny do późnych godzin świętowali
sukces w Netto Arenie.
King Szczecin - WKS Śląsk Wrocław 92:72 (21:17, 26:18, 22:22, 23:15)
King:
Bryce Brown 24, Zac Cuthbertson 21, Andrzej Mazurczak 12, George Alexander
Hamilton III 11, Tony Meier 7, Phil Fayne 7, Mateusz Kostrzewski 4, Filip
Matczak 4, Kacper Borowski 2, Maciej Żmudzki 0.
WKS
Śląsk: Jakub Nizioł 19, Donovan Mitchell 13, Jeremiah Martin 12, Artsiom
Parakhouski 11, Aleksander Dziewa 9, Ivan Ramljak 4, Jakub Karolak 3, Daniel
Gołębiowski 1, Aleksander Wiśniewski 0, Vasa Pusica 0.
Stan
serii: 4-2 dla Kinga
Mistrzowski
sezon Kinga dla wielu szczecinian był najlepszym kibicowskim doświadczeniem w
życiu. Niesamowite emocje i zwroty akcji sprawiły, że Wilki Morskie zdobyły
rzesze nowych fanów. Poprzeczka dla samej drużyny wędruje na wyższy poziom. Poza
grą na parkietach PLK Wilki sprawdzą się w Lidze Mistrzów. Co więcej, zakończony
sezon 2022/23 pokazał, że Szczecin jest gotowy na sukces i ma wilczy apetyt na
kolejne.
Źródło: własne
Znajdź mnie na FB: www.facebook.com/bramasportowa
0 komentarze:
Prześlij komentarz