piątek, 20 czerwca 2025

Wielka strzelanina


Po meczu z Norwegią, w którym to Polska pokonała gości 9:0, wszyscy w Szczecinie nie mogli doczekać się kolejnego starcia Biało-Czerwonych w Grodzie Gryfa. Okazja do ponownego wysłuchania Mazurka Dąbrowskiego nadarzyła się 24.10.1965 roku, kiedy to nasza reprezentacja podejmowała Finlandię w ramach eliminacji do mistrzostw świata 1966. Polacy próbowali ponownie zameldować się wśród najlepszych drużyn globu, a przeszkodzić im w tym chcieli dodatkowo Włosi i Szkoci.

Nasza kadra zaczęła zmagania od dwóch remisów, porażki w Helsinkach i zwycięstwa nad Szkotami. W końcu przyszedł czas rewanżu nad Finami, a zemsta miała dokonać się właśnie w Szczecinie. Nikt nie wątpił w to, że Lubański, Pol i Szołtysik wraz z kolegami szybko rozprawią się z przeciwnikiem i utrzymają drużynę narodową w walce o mundial. Dodatkowego smaczku temu spotkaniu dodawał fakt, że miało być ono w całości transmitowane w telewizji, co dla ówczesnego Szczecina było wielkim wydarzeniem. 





 








Stadion Pogoni jak zwykle wypełnił się po brzegi (niektóre źródła wspominają nawet o 40 000 kibiców zgromadzonych na trybunach i wokół nich).


Obie jedenastki przystąpiły do meczu w następujących składach:

Polska: Marian Szeja – Henryk Szczepański, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Zygmunt Anczok – Ernest Pol, Zygfryd Szołtysik – Jan Liberda, Włodzimierz Lubański, Jerzy Sadek, Roman Lentner. Trener: Ryszard Koncewicz.

Finlandia: Lars Näsman – Pertti Mäkipää, Reima Nummila, Timo Kautonen, Reijo Kanerva – Simo Syrjävaara, Markku Kumpulampi – Markku Lahti, Arvo Lamberg, Kai Pahlman, Tommy Lindholm. Trener: Olavi Laaksonen.


Mecz zaczął się od huraganowych ataków reprezentacji Polski. W 11. minucie Pol trafia w słupek, w 19. Lubański dokonuje dokładnie tego samego, by po chwili zdobyć prowadzenie dla Biało-Czerwonych. Dwie minuty później Polacy podwyższyli na 2:0 po drugiej bramce Lubańskiego. W 24. minucie napastnik Górnika zaliczył swoje trzecie trafienie. Finowie już wtedy byli na kolanach, a do końca pozostawało przecież jeszcze 66 minut. Chwilę po bramce próbował Szołtysik, ale dobrze obronił Näsman. Nie minęły kolejne 4 minuty, a Polacy mieli rzut karny, który pewnie na bramkę zamienił Pol. 4:0, ale nie było to jednak ostatnie słowo Biało-Czerwonych. W 35. minucie, po bardzo dobrej akcji skrzydłowych, płaskie podanie na gola zamienił Sadek. Było już 5:0, ale licznik się nie zatrzymywał. Pod koniec pierwszej połowy do piłki dopada Szołtysik, mija 4 rywali i podaje Lubańskiemu, który zdobywa swoją czwartą bramkę w meczu. Wynik 6:0 do przerwy sprawiał, że wielu kibiców myślało, że zostanie pobity rekord z meczu z Norwegią. Finowie zapewne nie mieli już ochoty wychodzić na drugą połowę, a Polacy byli spragnieni kolejnych bramek. 

Trzy minuty po przerwie Sadek trafia w słupek, a dziesięć minut później Finowie ratują się wybijając piłkę z linii bramowej po strzale Lubańskiego. W tym momencie tempo meczu spadło, Biało-Czerwoni w pełni kontrolowali grę, ale zmniejszyli swoją intensywność ataków. Na 11 minut przed końcem swoje drugie trafienie zalicza Sadek i jednocześnie ustala wynik meczu na 7:0. 

 




 


Powiedzieli po meczu:

R. Koncewicz: „Przyjemnie jest mówić o tak wysokim zwycięstwie, popartym dobrą grą całego zespołu. Zmiany, jakie dokonywane są w naszej reprezentacji, wychodzą nam jak dotychczas na korzyść. Problemem pozostaje nadal sprawa skrzydłowych. Na tej pozycji zajdą prawdopodobnie zmiany w meczu z Włochami. Finowie nie dali nam okazji do oceny formy naszych linii defensywnych łącznie z bramkarzem. Do meczu z Włochami pozostał jeszcze tydzień. W Rzymie piłkarze powinni uzyskać szczytową formę i zagrać jeszcze lepiej niż w Szczecinie. (…)”.

W. Lubański: „Grało mi się świetnie. Kondycyjnie jestem przygotowany dobrze. W starciu z fińskim obrońcą doznałem rozcięcia głowy. Nie przeszkodziło mi to jednak w drugiej połowie wyjść na boisko. Cieszę się ogromnie ze zdobycia czterech bramek. Strzelałem je również jako prezent urodzinowy dla mego przyjaciela Zygfryda Szołtysika, który w niedzielę ukończył 23 lata i po raz siódmy grał w reprezentacji kraju.”.

 



 


Sportowa prasa nie mogła się nachwalić gry reprezentacji, wyniku oraz samego Szczecina.

 


Podsumowanie:

24 października 1965 roku, Szczecin (stadion Pogoni), mecz eliminacji do mistrzostw świata.

Polska – Finlandia 7:0 (6:0).

Bramki: 1:0 Włodzimierz Lubański (19'), 2:0 Włodzimierz Lubański (21'), 3:0 Włodzimierz Lubański (24'), 4:0 Ernest Pol (29' karny), 5:0 Jerzy Sadek (35'), 6:0 Włodzimierz Lubański (41'), 7:0 Jerzy Sadek (79').

Sędzia: Alois Obtulović (Czechosłowacja).

Widzów: ponad 35 000.


Pomimo, że Polska rozgromiła Finlandię, nie dała rady wyjść z grupy eliminacyjnej nr 8, uznając wyższość Włochów i Szkotów. Niezależnie od niekorzystnego, ostatecznego rozstrzygnięcia, wynik ze Szczecina na zawsze zapisał się w historii polskiego sportu.

Komplet meczów kadry w eliminacjach:

18 kwietnia 1965 Polska 0:0 Włochy,

23 maja 1965 Polska  1:1 Szkocja,

29 września 1965 Finlandia 2:0 Polska,

13 października 1965 Szkocja 1:2 Polska,

24 października 1965 Polska 7:0 Finlandia,

1 listopada 1965 Włochy 6:1 Polska.


Końcowa tabela grupy 8:

 

Lp.

Drużyna

M

Z

R

P

Bramki

Pkt.

1

 Włochy

6

4

1

1

17-3

9

2

 Szkocja

6

3

1

2

8-8

7

3

 Polska

6

2

2

2

11-10

6

4

 Finlandia

6

1

0

5

5-20

2




Rozdział ten pochodzi z książki "Wydarzyło się w Szczecinie 2". Chcesz przeczytać więcej? Zachęcam do zakupu: https://www.amazon.pl/dp/B0DXB4Q159

Źródła materiałów: Kurier Szczeciński i Przegląd Sportowy 1965.

0 komentarze:

Prześlij komentarz