niedziela, 10 lutego 2019

Wydarzyło się w Szczecinie, część 13



Pichot, Leroy, Dumant kontra Gąsior, Suski i Frąszczak. Szczecin rzadko kiedy gościł kadrę narodową, ale tak się złożyło, że w 1958 roku Gród Gryfa był gospodarzem towarzyskiego meczu piłki ręcznej mężczyzn pomiędzy Polską a Francją. Obecnie takie spotkanie byłoby nie lada gratką dla kibiców (trójkolorowi to  m.in. wielokrotni mistrzowie świata). Podobnie było i wtedy, bo, co warto podkreślić, zmierzyły się ze sobą 5. i 9. drużyna świata.

Biało-czerwoni udanie zadebiutowali na na swoim pierwszym mundialu. Tak turniej w NRD wspomina Przegląd Sportowy:

W lipcu 1957 r. nasza reprezentacja rozegrała pierwszy mecz międzypaństwowy siedmioosobowych drużyn, a już po kilku miesiącach przystąpiła do mistrzostw świata w NRD. Polacy sprawili ogromną niespodziankę. Zajęli piąte miejsce wśród 16 ekip. W meczu z Jugosławią (9:7) po przerwie rywale strzelili biało-czerwonym jednego gola! W spotkaniu o piątą lokatę zespół trenera Tadeusza Breguły pokonał Norwegów 20:18. Gwiazdami byli wtedy Jan Suski, uznawany za najlepszego rozgrywającego w Europie, i Kazimierz „Kaju" Frąszczak, późniejszy 13-krotny mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław, który zresztą zakładał. https://www.przegladsportowy.pl/pilka-reczna/historia-ms-pilkarzy-recznych-polacy-na-mundialach/7wlnr3r

Francuzom poszło nieco gorzej i uplasowali się pod koniec pierwszej dziesiątki.

Klasyfikacja końcowa MŚ 1958:
Źródło: wikipedia.org

Mecz pomiędzy ekipami Polski i Francji w Szczecinie miał być rewanżem za wcześniejsze spotkanie towarzyskie zakończone remisem 10:10. 

Obie reprezentacje były nastawione na wygraną.

Przyjechaliśmy po zwycięstwo. Jeżeli tylko Pichot będzie w pełnej formie powinniśmy wygrać. W każdym razie postaramy się pokazać grę możliwie najciekawszą. Chcielibyśmy. aby publiczność odniosła najlepsze wrażenia. Kristian Picard, trener trójkolorowych.

Każdy chce wygrać. My mamy na to równe szanse. Jeżeli wyjdą nam pierwsze piłki i zawodnicy wytrzymają mecz nerwowo powinniśmy tym razem przechylić szalę na swoją korzyść. Tadeusz Breguła, trener biało-czerwonych.

Reprezentacja Polski przyjechała do Szczecina w następującym składzie: Gąsior, Wiechuła, Dauksza, Suski, Frąszczak, Rozwadowski, Rajchel, Hagodziński, Zawadziński, Cieślak, Pyjos i Piszczyk.


Źródło: Kurier Szczeciński, 1958


Źródło: Kurier Szczeciński, 1958





Mecz potoczył się znakomicie dla biało-czerwonych. W pierwszej połowie Polacy całkowicie wyłączyli z gry "czarodzieja piłki", Pichot'a i byli dużo bardziej skuteczni w ataku. W drugiej odsłonie trójkolorowi zaczęli wykorzystywać swoje inne atuty, ale było już za późno żeby odwrócić losy spotkania. Końcowy wynik 22:11 pokazuje całkowitą dominację naszej kadry. Chyba nikt nie miałby nic przeciwko, gdyby udało się go powtórzyć w dzisiejszych realiach. 

Zespół polski przynajmniej o klasę przewyższał przeciwników panując prawie przez cały czas na boisku szczecińskiej hali sportowej. (...) Doskonały plan taktyczny trenera Breguły spowodował, iż ten niebezpieczny indywidualista (Pichot) i doskonały strzelec był całkowicie unieruchomiony przez polską obronę.(...)
Wyróżnić należy jeszcze organizatorów spotkania, którzy spisali się bardzo dobrze i żałować, że szczecińska hala mieści na takie imprezy jedynie tysiąc widzów. Była to bowiem impreza naprawdę ciekawa. Kurier Szczeciński 1958.

Źródło: Kurier Szczeciński, 1958, kliknij żeby powiększyć



Źródło: własne, Kurier Szczeciński

Znajdź mnie na Facebooku: www.facebook.com/bramasportowa

0 komentarze:

Prześlij komentarz